Lekki wietrzyk porywał do tańca moje
niebieskie włosy. Odgarnęłam grzywkę do tyłu i szłam dalej. Niby to
wiosna, a skwar taki jak w lato. Szłam już chyba z tydzień i nic nie
wskazywało na to, że wędrówka dobiegnie końca. Kopnęłam ze złością
przydrożny kamień i od razu tego pożałowałam bo zaczęła boleć mnie noga.
Zaklnęłam cicho pod nosem. Byłam głodna, spragniona a naokoło tylko to
durne drzewa. Właśnie obracałam się naokoło siebie by znaleźć jakąś lukę
w szeregach pni, kiedy wpadłam na jakąś waderę. Ona natychmiast
odskoczyła i zajerzyła się:
- Uważaj trochę. Jesteś na terenie Watahy Błękitnego Wodospadu. - Przepraszam, przepraszam. - odpowiedziałam nie słuchając wadery. - Kim jesteś? - zapytała podejrzliwie. - Capricja... a ty? - Blacksweet. Zaczęłam ryć pazurem w ziemi. Dopiero po dłuższym czasie zapytałam: - A mogę dołączyć do watahy? - Nie wiem. Musimy iść się zapytać Rayana i Ishtar. <Blacksweet dokończysz?> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.