Od Caspiana cd. Kanzas
W końcu wolne. - powiedziała sama do
siebie i spojrzałam na mnie - A tak w ogóle jestem Kanzas. Może się
gdzieś przejdziemy czy jesteś zajęty?
- W sumie to nie mam nic ważnego na głowie...
*w trakcie spaceru*
- Od dawna jesteś stażniczką?
- No... odkąd przybyłam do watahy
- Super... a.. Ja jestem.. nikim - powiedziałem śmiejąc się z siebie. Obecność wader - jakichkolwiek - mnie denerwowała. Normalnie dawno bym "wybuchł", ale to siostra alphy.. Muszę się zachowywać... - Emm... a może...
- Co? - zapytała
- Już nic... - powiedziałem najciszej jak mogłem
Zapdała niezręczna cisza. Po chwili Kanzas powiedziała
<Kanzas?>
Od Caspiana cd. Swiftkill
- Oj. Przepraszam ! Jestem Swiftkill
- Uważaj jak chodzisz - odburknąłem wściekły
- Przepraszam.. to.. nie tak powinno się zacząć...
- A jak? - uniosłem podejrzliwie brwi
- No... dlaczego jesteś na mnie zły?
- Bo pchasz mi język do pyska pomimo że Cię nie znam - ryknąłem. Wadera najwyraźniej nie chciała zrezygnować z rozmowy
<Swiftkill? Wybacz, Caspian szybko wpada w złość ^^ ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.