poniedziałek, lutego 04, 2013

Od Ishtar cd. Rayana

 - Przyjdzie taki czas że to Tobie będzie zależeć! A ja będę miała to gdzieś! - krzyknęłam za nim. ech... Facet jest jak telefon. Albo zajęty, albo niedostępny, albo poza zasięgiem....
Postanowiłam się przejść do jakiegoś wilka ale jak na złość żadnego nie było. Poszłam nad wodopój. Była ok. 3 w nocy. Impreza młodzieży. Z prądem. Zaszłam od tyłu do Haru i powiedziałam:
- Przekaż Therze jak skończą to ma szlaban do odwołania. Albo nie. Nic jej nie mów. W domu z nią pogadam. Nie martw się. Nie wydam tego, że mnie nie zauważyłeś. 
Poszłam dalej. Jest takie sekretne miejsce o którym wiedziałam tylko ja. To stary śpiący wulkan. Można było spokojnie do niego wejść. Nie wybuchnie. Nie wybuchł tyle lat, to teraz też nie. Niech inni mnie szukają. Teraz to mnie nic nie obchodzi.

* * *
Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam... że jesteśmy dobraną parą...

- Bo jesteście - usłyszałam głos. Mojej... nie, mama przecież jest z tatą w tamtej watasze. Czyli kto to był? Odwróciłam się. Duch. Duch mojej babci. Przyszła tu. Żeby mnie pocieszyć.
- Ale.... ale... jak? Jak się tu zjawiłaś? - zapytałam
- Są na tym świecie siły mocniejsze nawet od śmierci.... A teraz słuchaj. Każdemu zdarza się pokłócić. To nic takiego... A ta historia którą opowiedział jest prawdziwa. Wiem że myślisz że zmyślam. Ale to prawda. On czuje się jak morderca, choć nic takiego nie zrobił... To nie jego wina... A teraz... Idź tam. Uratuj was. Dopóki nie jest za późno. - i rozpłynęła się. Tak zwyczajnie jak to tylko duch potrafi... Postanowiłam jej posłuchać

* w norze *

Czekałam na niego. Chciałam go przeprosić. Godziny mijały a go nie było. Co się stało? 

Usłyszałam szelest w krzakach.
- Kto tam? Rayan, czy to Ty? - potem była ciemność... I krzyk.... Łapa... Boli. Gdzie ja jestem? Rozejrzałam się. Nadal w norze.... Ale co mi się stało? Spojrzałam krytycznie na swoją łapę. To tylko sen. Sen... Sen.... Sen....Ja już dużej nie mogę... Położyłam się w legowisku i zasnęłam. Znowu ten koszmar. Łapa.... Krwawi.... Ciemność... Uciekam.... Dopada mnie. Krzyknęłam. Nie wiem czy naprawdę czy tylko we śnie. Wiem tylko to, że usłyszałam głos 
- Ishtar, nic Ci nie jest? 
- Nic - wyszeptałam - nic. -  I w tym momencie urwał mi się kontakt. Po prostu.... Zemdlałam. Z wyczerpania? Na pewno. Za mało snu. Zdążyłam pomyśleć "Rayan... Przepraszam".

<Możesz dokończyć.... Jak chcesz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.

Miłego dnia :D
Administratorzy

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.