Wstałam rano i usłyszałam że ktoś mnie woła...Przypomniałam sobie że umówiłam się z Sou na migrujące feliksy. Szybko wyleciałam z nory tak żeby rodzice nie słyszeli.
- No w końcu. ile można Ciebie wołać - zaśmiał się
- o sorki - uśmiechnęłam się - ile czekałeś?
- Krótko
- a o ile się spóźniłam jak można wiedzieć? - zapytałam trochę zaspana
- o parę minut - powoli zoriętowałam się że na dworzu jest jeszcze ciemno
- chodźmy już - zaproponował Sou
- Dobrze - powiedziałam podekscytowana - Ciekawe ile ich będzie - pomyślałam
Gdy doszliśmy do wodospadu usiadliśmy na największej skale którą znaleźliśmy i patrzyliśmy w niebo czy nic nie nadlatuje...wschód słońca był przepiękny...po chwili usłyszałam głos Sou - Patrz!Lecą - powiedział ze zachwytem w głosie. - Jakie one piękne - mówiłam patrząc w niebo!Czułam jakby przepełniała mnie ogromna energia radości i zachwytu! Nigdy nie czułam się tak cudownie! Po chwili spojrzałam na Sou...Był...Był szczęśliwy...w jego oczach pojawiła się krzta nadziei...widziałam w jego oczach iskry...
- To piękny widok prawda? - Wykrztusił z siebie
- Tak...Przepiękny - spojrzałam się na niego, a on na mnie...Nasz spojrzenia gwałtownie się spotkały... Wpatrywałam się w jego jasno-zielone oczy...On przybliżył się do mnie i chciał pocałować...
- Nie Sou... - odwróciłam gwałtownie głowę i odsunęłam się od niego. - Nie... - po chwili Sou powiedział:
< Sou? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.