***
Gdy Marvarr syty chciał wrócić tam gdzie mieszkają bogowie oniemiałam... Portal! Oni przechodzą przez portale! Zanim się zamknęło...Ułamki sekundy.. Wpadłam tuż za nim. Łapy do przodu.. Płynnie jak kot, cicho i z gracją. Widziałam... i Nic więcej. Tylko on. Tylko na nim się skupiałam żeby go nie zaalarmować. Podszedł do Lovely, bogini miłości. I zamienił z nią kilka słów. Nikt mnie nie zauważył. Wciąż się za nim skradałam. W końcu doszedł do swojego królestwa. Przed jego norą stał zmutowany trójgłowy wilk. Ślepy. Marvarr obejrzał się czy nikt nie widzi co on robi... Nikt, tylko ja. A o mnie nie wiedział. Położył łapę na szyi stwora, który spokojnie stał... odsunął się i go wpuścił. A więc to tak działa... Pierwszy odruch, zabić potwora. Ale nie, powinno się go... pogłaskać! Ależ to proste. Za proste. Zrobiłam to samo co on i dalej szłam... Nieskończenie długo... Siecią tuneli... I w końcu, jaskinia Marvarra. Ułożył się na wielkim, pozłacanym kocu i usnął. Podeszłam... TAK! Z prawej łapy płynęła strużka krwi.... ślad po zębach zebry, która ostatnimi siłami próbowała się uwolnić... to jest to! Przystawiłam flakonik, krew spłynęła do niego a ja uciekłam najciszej i najszybciej jak mogłam. Wypadłam przez jakąś bramę... Spadałam... I byłam w tym samym miejscu, w którym kilka godzin Marvarr. Tam, gdzie zabił zebrę. Uff, udało się. pędem do Rutiny... Dałam jej flakonik a ona podziękowała i obiecała dać nagrodę. Której odmówiłam, ale wiecie jak to jest.. Ostatecznie musiałam się zgodzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.