Siedziałem nad wodospadem, na dużej skale z widokiem na naszą piękną dolinę i rozmyślałem o wszystkim. O tym jakbym teraz żył gdybym nie był z Ishtar. Jakby potoczyło się moje życie bez niej i szczeniąt. Po chwili moje rozmyślanie przerwał mały szelest w głowie ~ tato? - odwróciłem się gwałtownie słysząc myśli jednego z moich szczeniąt.
- Spiritis? - uśmiechnąłem się opiekuńczo. - Szukasz kogoś?
- Tak. Ciebie tato.
- Siadaj - Spir usiadł koło mnie - Chcesz o czymś porozmawiać?
- No trochę. Boje się... - spojrzał się na dolinę
- Czego? - ja tez nie odwracałem wzroku od Doliny
- Tego że nie podołam zadaniu....
- ...bycia Alphą - przerwałem mu
- tak...bycia Alphą. - westchnął głęboko
- Spirits. Wiesz...mój Ojciec nie przygotowywał mnie do tej roli ponieważ zginął w pożarze jak miałem niecałe 5 miesięcy.Trudno mi było pogodzić się z jego i mojej rodziny śmiercią...
- a Kanzas? - przerwał mi - Ona przecież przeżyła
- tak...przeżyła. Ale ja o tym nie wiedziałem. Rozdzielił nas pożar. Ja wpadłem do rzeki, a ona była całkiem z drugiej strony, myślałem że też zginęła więc wyruszyłem w poszukiwaniu watahy wuja... - i opowiedziałem mu jak poznałem jego mamę Ishtar i jak założyliśmy tą watahę. Co przeżyliśmy itp.
- ...ale...nie wiedziałem...
- tak wiem...nie miałem kiedy Ci tego powiedzieć. Zapomnieliśmy już o tym z mamą.
- aha...
- Wiesz...Bycie Alphą nie jest takie straszne. Jesteś odpowiedzialny za innych z watahy. Jesteś ich przywódcą. Przewodnikiem dla niektórych. Synu...Podołasz temu zadaniu. Ale jeszcze nie jest twój czas... - po chwili dodałem - Chodź do domu - wstałem i kierowałem się w stronę naszej rodzinnej nory a Spir za mną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.