- to już nic nie da, Orion...Już go prosiłam
- był tutaj!?
- tak .. chciał przyjść po jej duszę, ale powiedziałam że jak jej nie pomogę to jej duszyczka przyjdzie do niego...ale nikt już jej nie pomoże...taka jest kolej rzeczy - otarłam łzy... - przepraszam za to że wypłakałam się w ciebie
- nie..nic nie szkodzi...
- pójdziesz po mech z lasu duchów? Trzeba będzie zrobić grób małej...
- a jak powiesz to jej rodzicom?
- wiem jak...będzie mi ciężko, ale...powiem - odwróciłam się żeby nie widział moich łez
- dobrze - Orion mówiąc to wyszedł po mech...a ja czekałam aż zniknie za choryzątem i powiedziałam sama do siebie;
- Ah...co ja robię?!Czemu się mu wypłakałam!...ale on był taki ciepły...opiekuńczy...miły...czułam jak moje serce napełnia się szczęściem i... co ja wygaduje! Rutino! opanuj się! - położyłam się koło prawie martwego szczenięcia i zapłakałam
< Orion opowiedz swoja wersjie wydarzeń i jak powróciłes z mechem >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz to przeczytaj takie.. Reguły ;)
1. Podpisuj się imieniem wilka
2. Jeśli nie jesteś z WBW to podpisuj się pełną nazwą watahy
3. Nie obrażaj nikogo w komentarzach.
Miłego dnia :D
Administratorzy
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.